Kobieta w burzy. Dorota Milli Wydawnictwo: Wydawnictwo Luna Cykl: Saga nadmorska [Dorota Milli] (tom 2) literatura obyczajowa, romans. 360 str. 6 godz. 0 min. Szczegóły. Kup książkę. Psychoterapeutka Aletta Różańska na dobre zadomowiła się w gabinecie, który otrzymała w spadku po swoim mentorze.
Bajki dla dzieci do poczytania Znajdziesz tutaj bajki, które możesz czytać swojemu dziecku do snu oraz w innych porach dnia. Są to wspaniałe bajki, na których wychowało się wiele pokoleń dzieci. Czerwony Kapturek | Pimpuś Sadełko | Kaczka Dziwaczka | Calineczka | Szewczyk Dratewka | Kopciuszek | Świerszcz i mrówki | O małej czarownicy i zagubionej miotle | Tomcio Paluszek | Zielona kredka | Bajka o zwierzętach | Przygoda gwiazdkowa | Księżniczka na ziarnku grochu | Zajączek robi zakupy | Przepraszam smoku | Opowiedział dzięcioł sowie | Tajemnice starej szafy | Wszystko przez Myszkę | Ojczyzna Dlaczego warto głośno czytać dzieciom bajki ? Głośne czytanie bajek pomaga budować silną więź pomiędzy dorosłym a maluchem. Bajki dla dzieci rozwijają język, pamięć i wyobraźnię, uczą myślenia. Czytanie poprawia koncentrację, wycisza, ułatwia naukę, poszerza wiedzę, pomaga osiągnąć sukces w szkole, zapobiega uzależnieniu od telewizji. Odpowiednio dobrane bajki dla dzieci uczą też odróżniania dobra od zła, rozwijają wrażliwość i empatię. Dla dzieci do czytania należy wybierać bajki ciekawe, mądre, wesołe, napisane poprawną polszczyzną, Bajki powinny sprawiać dziecku przyjemność, pomagać mu w poznawaniu świata, uczyć odróżniania dobra od zła. Unikajmy bajek dla dzieci, które nie mają głębszego sensu lub mają wątpliwe przesłanie moralne. Współczesna rzeczywistość dostarcza nam i naszym dzieciom bardzo wielu różnorodnych informacji. Informacje te mają najczęściej charakter obrazkowy. Nasze dzieci sporo czasu spędzają przed ekranami telewizorów bądź komputerów, na które przede wszystkim patrzą, a dopiero w drugiej kolejności słuchają tego co się tam dzieje. Nie mając do dyspozycji ekranów komputerowych wpatrują się w ekrany telefonów komórkowych lub przenośnych gier i zabawek elektronicznych. Zmysł wzroku naszych dzieci jest nieustannie stymulowany różnego rodzaju bodźcami a ich wyobraźnię wypełniają gotowe obrazy. Różnicę w ilości doświadczeń wzrokowych i słuchowych naszych dzieci może zmniejszyć słuchanie bajek czytanych przez rodziców. Stymulacja słuchowa Bajki czytane prowokują dziecko do zwrócenia uwagi na informacje docierające do niego przez słuch. Bajka, której nie można zobaczyć po prostu zmusza odbiorcę do zaktywizowania słuchu i uważnego wsłuchiwania się w informacje docierające do niego tą drogą. Umiejętność słuchania Narzekamy często, że nasze dzieci nie słuchają tego, co do nich mówimy. Nie słuchają, bo nie są do tego przyzwyczajone. Słuchanie bajek pomaga im uświadomić sobie, że mają słuch i że on też jest w życiu przydatny. Uważne słuchanie tego, co mówią do siebie bohaterowie bajek dźwiękowych, uczy dziecko skupiania się na tym co słyszy, a to z kolei przekłada się na to, że zacznie ono uważniej słuchać co mówią do niego inni ludzie. Nowa zabawa Bajki czytane pokazują dziecku, że nie tylko patrzenie na coś, ale i słuchanie czegoś może sprawiać przyjemność. Słuchanie bajek może się okazać kolejnym sposobem na fajną zabawę, sposobem na spędzenie wolnego czasu, zabawą, do której chętnie powracają zarówno dzieci jak i rodzice. Bogactwo słów Bajki takich autorów jak Jan Brzechwa, Julian Tuwim, Aleksander Fredro czy Maria Konopnicka niosą ze sobą wiele pięknych i nieco zapomnianych dzisiaj słów. Dzieci słuchając ich bezwiednie i spontanicznie dowiadują się jak wiele synonimów mają powszechnie używane słowa. Bajki te niosą w sobie wiele ciekawostek językowych, których znaczenie można samemu odgadywać lub domyślić się go z treści bajki. Okazuje się na przykład, że „niedościgle” znaczy tyle samo co szybko, słowo „urok” można zastąpić słowem „powab”, a „opodal” znaczy to samo co „tuż obok”. Obcowanie z bogactwem językowym bajek przyczynia się do poszerzenia zasobu słownictwa naszych dzieci, a to przełoży się w przyszłości na łatwiejsze budowanie swobodnych i bogatych wypowiedzi słownych. Wizualizacja Jedną z największych korzyści jakie daje dzieciom słuchanie bajek jest uruchamianie wyobraźni. Bajki te nie podsuwają dziecku gotowych obrazów, ale prowokują je do wyobrażania sobie, czyli do wizualizacji tego co słyszą. Dziecko może więc sobie do woli wyobrażać gęsty las, w którym żyją zwierzęta, łąkę, po której kroczy bocian, hipopotama wdzięczącego się do żaby i nawlekającego igłę, małpę w kąpieli i wiele innych ciekawych rzeczy. Wyobraźni dziecka nie stymulują filmy wideo, gry komputerowe i zabawki elektroniczne. Trening pamięci Bajki słuchane wiele razy są zabawowym i spontanicznym ćwiczeniem pamięci. Dziecko koncentrując się na ich treści zaczyna ją zapamiętywać. To może przydać się w przyszłości na przykład do nauki różnego rodzaju definicji czy słówek, a w danej chwili dziecko może pochwalić się zapamiętaną bajką. Wyciszenie i spokój Słuchanie jest czynnością, która wymaga przyjęcia odpowiedniej pozycji, uspokojenia się i skoncentrowania na tym, czego się słucha. Czytane bajki mogą pomóc zdenerwowanemu dziecku wyciszyć się i zrelaksować. Czytane cicho przed snem pomagają zatrzymać gonitwę myśli, skupić się na jednym docierającym bodźcu i zasnąć. Rozwijanie wrażliwości Bajki dźwiękowe (płyty CD z nagranymi bajkami czytanymi przez znanych aktorów), są w mistrzowski sposób interpretowane przez najwyższej klasy aktorów. W role bajkowych bohaterów wcielili się między innymi: Jerzy Stuhr, Irena Kwiatkowska, Piotr Fronczewski, Magdalena Zawadzka i Anna Seniuk. Bajki te posiadają także oryginalną oprawę muzyczną. Dzięki temu nasze dzieci nie wychodząc z domu mają kontakt z prawdziwą sztuką, a to skutkuje rozwijaniem u nich wrażliwości na piękno treści, harmonię i artyzm wykonania. Oglądanie bajek a czytanie Oglądanie bajek np. w TV lub na komputerze nie zastąpi wspólnego czytania i oglądania książeczek z bajkami. Wartość czytania dziecku polega przede wszystkim na robieniu czegoś wspólnie. Słuchanie bajek dżwiękowych może być kolejnym pomysłem na wspólną zabawę. Słuchajcie bajki razem z dzieckiem a potem niech każdy powie, narysuje lub pokaże jakie rośliny lub zwierzęta udało mu się zapamiętać, spróbujcie opowiedzieć tę bajkę własnymi słowami.
Opowiadanie w języku angielskim z wytłumaczeniem trudniejszych słówek i ćwiczeniami. Zdaje sobie sprawę, że czytanie po angielsku jest istotne i takie czytanki bardzo pomagają, ale niektóre teksty po angielsku są trochę zbyt trudne, a wytłumaczonych słówek jest tylko praktycznie kilka.
Spis bajek i opowiadań do czytania dla dzieci • Arletka, Pan Świerszcz i skrzypce• Bajka o chłopie, babie i gęsi• Bajka o czarnej owcy• Bajka o Czerwonym Kapturku• Bajka o królewnie, która jajo zniosła• Bajka o kruku i lisie• Bajka o lwie i myszy• Bajka o niebieskim smoku• Bajka o syrenie i złotej wyspie• Bajka o trzech trzmielach• Bajka o żółwiu i zającu• Chłopiec Marzyciel• Co to jest kometa, tato?• Drwal o dobrym sercu • Gwiezdarz (zapowiedź)• Gwiezdna niedźwiedzica (dostępny e-book)• Herbus Poziomka (dostępna książka, e-book, audiobook) • (Nowość! Maj 2022) Koń, wielbłąd i osioł• Kopciuszek• Kot w butach• Kota Bajkota bitwa pod spożywczakiem• Krzysio na wsi (czytanka logopedyczna)• Legenda o pierwszej latarni morskiej• Legenda o siarczystym smoku• Mikołaj Przypadek i lotniczy wypadek• Niebieski Smok i królewska korona• O prezentach pod choinką i darach Trzech Króli• Pierwsza gwiazdka• Planeta Bajek• Skąd Święty Mikołaj bierze prezenty?• Spotkanie z Yeti• Wielka dziura, bulwy i diamenty• Wiosenna bajka wielkanocna• Wyprawa do jaskini• Wyspa Litlinów i Biała Góra • Wiersze
Bajki dla dzieci do czytania samodzielnie. Nauka czytania to podstawowa umiejętność człowieka, bez której nie da się żyć w dzisiejszym świecie. Jeśli Twoje dziecko jest na dobrej drodze do samodzielnego czytania, wzbogać jego biblioteczkę o tytuły, które mu tę drogę ułatwią.
Kilka słów o bajce Jak wyglądałoby życie dzieci, gdyby zamiast słyszeć słowa innych: “Jesteś głupi!”, tak naprawdę słyszałyby: “Jeszcze tego nie umiesz, ale zawsze możesz się nauczyć, jeśli tylko będziesz chciał.” W bajce to możliwe, ale czy jest szansa, by tak się stało w normalnym życiu? Mam nadzieję, że po przeczytaniu bajki o elfach i leśnych ludkach uznasz, że jest to całkiem prawdopodobne. Choć dobrze wiesz, jak trudno radzić sobie z krytyką, tym bardziej, gdy jest pełna złośliwości, a nie konstruktywnych uwag i podpowiedzi. Elfy też miały problem z przyjmowaniem krytyki i coraz więcej było przez to płaczu oraz kłótni w Bańkowej Krainie. Do czasu, aż zjawiła się w niej dobra wróżka i podarowała im kolorowe bańki o cudownej mocy. Jakiej? Tego dowiesz się z tej oto historii. Zapraszam na bajkę. Bajka o elfach i leśnych ludkach – część 1 Dawno, dawno temu, w Bańkowej Dolinie, żyły sobie elfy. Były niezwykle piękne, mądre, dobre i wesołe. Wszyscy mieszkańcy lubili siebie takich, jakimi byli. Każdy każdego i siebie samego. Zastanawiacie się pewnie, dlaczego owa dolina nazywała się Bańkowa. Już tłumaczę. Wszystkie elfy miały moc, która pozwalała im latać, chociaż chodzić też umiały. I pływać, i biegać, leżeć, skakać i fikać koziołki. Ale to nie dlatego ich dolina miała taką właśnie nazwę. Wzięła się ona od tego, że wszyscy byli otoczeni przez kolorowe bańki mydlane o niezwykłej właściwości, ale tego, jaka to była właściwość, dowiecie się dopiero za chwilę. Za wysoką górą znajdowała się druga dolina. Była to Dolina Łapu Capu, w której mieszkały leśne ludki. Mieszkańcy Doliny Bańkowej i Doliny Łapu Capu nie znali się, a nawet nie wiedzieli o swoim istnieniu. Oddzielała ich góra, której nikomu nie udało się zdobyć i zobaczyć, co znajduje się po jej drugiej stronie. Dlatego zarówno elfiki jak i leśne ludki nie miały zielonego pojęcia, że oprócz nich w ogóle ktoś jeszcze na tym świecie istnieje. Każdy żył w swojej dolinie i nawet o tym nie myślał. Nie było mu to do szczęścia ani trochę potrzebne. Wielki deszcz Tak było aż do dnia, w którym wydarzyło się coś niezwykłego. Zanim ten dzień nastał, przez cały tydzień padał deszcz. Nie przestawał ani na chwilkę. Padał na Dolinę Bańkową, padał na wysoką górę i padał na Dolinę Łapu Capu. Nikomu to nie przeszkadzało, bo zarówno elfiki, jak i leśne ludki – wszyscy bez wyjątku lubili deszcz. Leśne ludki mogły wtedy zjeżdżać na błotnych zjeżdżalniach, które pojawiały się na każdej małej górce. Nie padał tu nigdy śnieg i nie wiedziały nawet, że istnieje. Miały za to zjeżdżalnie i ślizgawki z błota, co też było fajne, tylko po takiej zabawie było się strasznie brudnym. Nie pomagały ani ubrania, ani specjalne ochraniacze, czy osłony na błotne sanki. Leśne ludki nie bały się na szczęście wody, więc po każdej takiej zabawie, wszyscy z radością szli do strumienia, by się w nim wykąpać i w ten sposób przedłużyć zabawę – przecież w wodzie też można się super bawić. Elfiki natomiast, podczas deszczu urządzały wyścigi po kałużach. Ich bańki nadawały się do tego wyśmienicie. Dzięki specjalnej powłoce, bardzo dobrze ślizgały się po wodzie. Elfy najpierw brały długi rozpęd, potem podskok jak najwyżej i ślizg po kałuży. Zabawy było całe mnóstwo i w przeciwieństwie do leśnych ludków, tu nikt nie musiał się potem myć, bo… no właśnie. I tu dochodzimy do wspomnianej wcześniej niezwykłej właściwości baniek mydlanych, które otaczały każdego elfika. Nie jedynej, ale też fajnej. Otóż, niezależnie, co by się nie działo, co by nie robiły, zawsze były czyste. Elfiki oczywiście, bo same bańki się brudziły. To nie wszystko. Mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, jak to jest w przypadku każdej mydlanej bańki. Elfiki w ogóle się ze sobą nie kłóciły. Wiele lat wcześniej tak nie było. Wtedy, gdy nie były jeszcze otoczone bańkami, spierały się ze sobą bardzo często. Obrażały się nawzajem, przezywały, krytykowały, wyśmiewały – może nie każdego dnia, ale zdarzało im się to i nie były z tego powodu szczęśliwe. Bo kto jest szczęśliwy, gdy inni go obrażają, śmieją się z niego i źle o nim mówią, albo przezywają go i obgadują za jego plecami? Dobra wróżka i jej czar Na szczęście do doliny, w której mieszkały elfiki, pewnego dnia zawitała dobra wróżka, która słyszała, że źle się tu dzieje. Przybyła, by pomóc małym, sympatycznym elfom. Zrobiła to w taki sposób, w jaki robią to dobre wróżki: wzięła swoją czarodziejską różdżkę, uniosła do góry i wypowiedziała cudowne zaklęcie: Tęczo, tęczo, zejdź na ziemię, pokoloruj wszystkich nas, bo na radość i zabawę teraz jest najlepszy czas. Niech słyszymy to co dobre, co pomaga w zgodzie żyć I by wszyscy w tym co robią, jeszcze lepsi mogli być Gdy wybrzmiało ostatnie słowo, na całą Dolinę spadł kolorowy deszcz. Elfikom wydawało się, że to tęcza pada na ziemię, bo tak piękne kolory pojawiły się wszędzie, gdzie tylko okiem sięgnął. Już wkrótce, jak to podczas deszczu, zaczęły pojawiać się kałuże. Te jednak były niezwykłe: nie tylko kolorowe, ale na ich powierzchni tworzyły się piękne, kolorowe bańki. Rosły i rosły, a kiedy były tak duże, że zmieściłby się w nich cały elf, odrywały się o unosiły nad ziemię. Gdy bańka znalazła się nad którymś elfem, opadała na niego i otaczała z każdej strony. Teraz elf był w kolorowej bańce – miała ona tak niezwykłe właściwości, że można w niej było robić wszystko, co robiło się do tej pory – oddychać, biegać, skakać, latać, mówić, jeść – czyli normalnie żyć, jakby tej bańki w ogóle nie było. Po co więc elfom takie bańki, skoro jak widać, nic się nie zmieniało? Na czym polegała ich niezwykła czarodziejska moc? O tym elfiki miały się przekonać już niebawem. Gdy każdy z nich znalazł się w swojej niezniszczalnej bańce, dobra wróżka pożegnała się i odleciała. Życie w dolinie wydawało się wciąż takie samo, choć przez całą resztę dnia, wszyscy mówili tylko o tym, co się stało i podziwiali swoją kolorową osłonę – bo tak to wyglądało. I – choć elfy jeszcze o tym nie wiedziały – tym właśnie była każda kolorowa bańka: osłoną przed wszystkim, co wcześniej prowadziło do kłótni, smutku, płaczu, gniewu i złości. Zmiana, której nikt nie zauważył Na początku nikt się nie zorientował, jak wspaniałą moc mają bańki, bo wydawało się, że wszystko jest jak dawniej. Ale tylko tak im się wydawało, bo naprawdę było zupełnie inaczej. Następnego dnia, gdy coś się komuś nie udało, szybko pojawiało się parę elfów, które widząc to, zaczynały się naśmiewać. – E, Korek, coś ci nie idzie. Fajtłapa jesteś, a nie mistrz ślizgów na kałuży. Ciamajda przy tobie wymiata. Możesz mu bańkę czyścić – odezwał się Badi, a reszta jego ekipy wybuchnęła śmiechem, który nie był ani życzliwy, ani sympatyczny. Wręcz przeciwnie – dużo był w nim złośliwości i chęci dokuczenia Korkowi. – Hejka, chłopaki. Dobrze, że mi to mówicie. Właśnie ćwiczę nowy układ, bo ten, który robiłem do tej pory, już mi się znudził, a chcę być w ślizgach coraz lepszy. Dobra krytyka mi się przyda, bo wtedy wiem, co jeszcze muszę poprawić i nad czym popracować, żeby być mistrzem – jakby nigdy nic, podziękował kolegom Korek. Zarówno sam Badi, jak i jego ekipa, mieli nietęgie miny, bo nie takiej odpowiedzi się spodziewali, a już na pewno nie tego, by ktoś im za to naśmiewanie dziękował, tak jak to zrobił Korek. – Ty, głuchy jesteś, czy głupi? Nie słyszysz, że wcale nie chcemy ci pomóc być lepszym, tylko mówimy, że nigdy taki nie będziesz, bo jesteś do niczego? Fajtłapa i niedorajda – ostatnim słowom Badiego towarzyszył już gromki śmiech kolegów z jego ekipy. – No wiem, że może się wam nie podobać, to co teraz robię, bo się uczę. Mnie też się nie podoba, ale właśnie dlatego ćwiczę codziennie, żeby być w tym mistrzem. I jeszcze raz dzięki za wsparcie i to, że tu jesteście, bo dzięki wam wiem, nad czym jeszcze trzeba popracować i co w moim układzie ślizgów poprawić – cały czas będąc w wyśmienitym humorze, odpowiedział Korek. Badi i jego kumple uznali, że nie ma sensu tracić więcej czasu na Korka, bo jaka to zabawa, kiedy ten, z kogo się naśmiewają, wcale się tym nie przejmuje. Lepiej poszukać kogoś, kto się popłacze, pobiegnie na skargę do rodziców, albo zacznie się z nimi kłócić, bo to fajniejsze. Ani Korek, ani Badi i jego ekipa nie zorientowali się, co tak naprawdę się stało. Następnego dnia coś podobnego spotkało Bibi. Dziewczynka siedziała w piaskownicy na placu zabaw i stawiała babki z piasku. Niestety ciągle coś jej się nie udawało. Wszystko szło dobrze dopóki piasek był w foremce. Jednak gdy tylko delikatnie ściągała foremkę, by została sama piaskowa babka, wszystko się rozsypywało. – Ale jesteś głupia! – usłyszała za plecami czyjś głos. – Każdy maluch potrafi stawiać babki z piasku, ale ty chyba jesteś najgłupsza ze wszystkich, bo nie umiesz – wciąż nie podchodząc bliżej, mówił do Bibi jakiś elf. – No wiem, że mi się nie udaje i nie wiem, co robię nie tak, że ciągle piasek się rozsypuje. A tak bym chciała w końcu zrobić taką piękną babkę z piasku. Dostałam dziś nowe foremki i myślałam, że poustawiam dużo babek. A na razie nie udało mi się postawić ani jednej – jakby nigdy nic, odezwała się Bibi. – Możesz tu przyjść i mi pomóc? Albo powiedz, co zrobić, żeby w końcu udało mi się taką babkę postawić. – Chyba żartujesz – podchodząc do Bibi, zaśmiała się Kari. – Przecież to takie proste, a ty tego nie wiesz? Nikt ci nie powiedział, że piasek musi być trochę mokry? Z takiego suchego nigdy nie zrobisz babki. Ty naprawdę jesteś głupia – niezbyt miłym głosem odpowiedziała Kari, po czym odwróciła się i odleciała, machając kolorowymi skrzydełkami – tak kolorowymi jak bańka, która ją otaczała. Elfiki wyglądały naprawdę przepięknie w swoich mydlanych bańkach, które podarowała im dobra wróżka. – Dziękuję ci. Naprawdę. Nikt do tej pory mi tego nie powiedział i nie wiedziałam, że piasek do babek musi być mokry. Zaraz łopatką wykopię ten, który jest głębiej, bo tam zawsze jest wilgotny i ma ciemniejszy kolor – jak powiedziała, tak też zrobiła i od tej pory każda babka było idealna. Do wieczora postawiła ich tyle, że zabrakło jej miejsca, a sama Bibi była cała szczęśliwa i wciąż wdzięczna koleżance za pomoc i wskazówki, dzięki którym nauczyła się stawiać przepiękne piaskowe babki. Z każdym nowym dniem, w dolinie coraz rzadziej słychać było kłótnie, czy naśmiewania się z innych. Więcej było za to uśmiechu, wesołej zabawy, wzajemnej pomocy i słów podziękowań. Czary dobrej wróżki działały doskonale, choć nikt tak naprawdę nie wiedział, że to dzięki nim wszyscy w dolinie żyją w coraz większej zgodzie. Cudowna moc baniek Pewnie zastanawiacie się, na czym właściwie polegała cudowna moc baniek. Od pierwszych chwil, gdy bańki otoczyły każdego elfika, działały jak tłumacz. Tak, jakby ktoś mówił do elfa w obcym języku, a bańka tłumaczyła każde słowo na takie, które elf będzie mógł zrozumieć. Tyle, że to nie był taki zwyczajny obcy język, bo nikt nie mówił tam po chińsku, czy francusku. Bańki tłumaczyły słowa, które sprawiają przykrość, smutek, albo prowadzą do łez, na takie, które pomagają być lepszym, doskonalszym, weselszym i szczęśliwszym. To dlatego Korek nie słyszał naśmiewania się. Bańka sprawiała, że słyszał, jak ktoś mówi nie o nim, tylko o tym, co on robi i traktował to jako pomoc, a nie jako złośliwe i przykre uwagi. Bańki zamieniały słowa i sprawiały, że elfik słyszał to, co dla niego dobre, co pomocne i co może mu pomóc, a nie co miałoby mu dokuczyć i zasmucić. Gdy ktoś mówił do Elfa: jesteś głupi – bańki tłumaczyły: Jeszcze tego nie wiesz, ale możesz się tego nauczyć. Albo gdy Badi mówił: Fajtłapa, ciamajda – bańki przetłumaczyły to na zupełnie inne słowa: kiepsko ci wychodzą te ślizgi, ale to znaczy, że musisz jeszcze trochę poćwiczyć, żeby być w tym dobry. Kiedy Bibi usłyszała, że jest najgłupsza, bo nie umie stawiać babek z piasku – dziewczynka tak naprawdę usłyszała, żeby się nie przejmowała, bo jak się coś robi pierwszy raz, to mało komu od razu wszystko się udaje. Ale jeśli nie wie, to przecież może się nauczyć . Może kogoś zapytać, jak się to robi, albo poprosić o pomoc. I tak też Bibi zrobiła. Zapytała Kari, co trzeba zrobić, żeby udało jej się w końcu postawić dobrze babkę z piasku. Bańki oddzielały elfa od tego, co on robił. Od tamtej pory, elfy coraz rzadziej mówiły źle o innych, czy przezywały się, albo śmiały z siebie złośliwie. Działo się tak dlatego, że same nigdy nie słyszały, by ktoś coś takiego o nich, czy do nich mówił. Wszyscy udzielali pomocnych rad, mówili, żeby się w czymś podciągnąć, poduczyć, żeby dużo ćwiczyć, by być jak najlepszym. Nie było w tym jednak żadnej złośliwości. I coś jeszcze. Kiedyś elfy myślały źle o sobie samych: Do niczego się nie nadaję. Jestem fajtłapa, ciamajda, niedorajda. Nic mi się nie uda. Jestem najgorszy. Nie dam rady. Oni nigdy mnie nie polubią. I wiele innych niefajnych myśli miały o sobie, bo każdego dnia, to właśnie słyszały od innych elfów. Odkąd jednak otoczone były przez czarodziejskie, mydlane bańki, żadnych takich słów nie słyszały. Wręcz przeciwnie – wszyscy mówili, a przynajmniej elfiki tak myślały, bo to przecież bańki tak tłumaczyły – że: dadzą radę, uda im się, są mądre, są dobre w tym, co robią, a mogą być jeszcze lepsze i wiele innych ciepłych i przyjemnych słów. Skoro tak, to czemu miałyby źle myśleć same o sobie, prawda? Dziś w Dolinie Bańkowej – bo tak zaczęły mówić o miejscu w którym żyły, same elfy – wszyscy o sobie myślą bardzo dobrze. I tak też myślą o innych. A kiedy komuś się coś nie udaje, to nie mówią o nim, tylko o tym, co ten ktoś robi, albo co mu nie idzie tak, jakby chciał. Dzięki temu elf, który ma z czymś kłopoty, wie, co ma robić inaczej, lepiej, albo czego nowego ma się nauczyć, żeby w ogóle sobie z tym poradzić. Niespodziewane spotkanie Jak pamiętacie, pewnego dnia zaczął padać deszcz i nie przestawał przez 7 dni. Tak długo nie padał jeszcze nigdy, choć zdarzały się burze i ulewy, ale szybko się kończyły i zza chmur wychodziło piękne słońce. Teraz jednak elfy zastanawiały się, czy w ogóle deszcz przestanie padać, czy może już zawsze niebo zasnute będzie ciemnymi chmurami, a przez to będzie zimno i niezbyt wesoło. Mało kto lubi przecież, by cały czas padał deszcz i nie można było poczuć ciepłych promieni słońca. Pod koniec siódmego dnia deszczu elfiki usłyszały jakiś szum dobiegający od strony wysokiej góry. Słuchały i słuchały, aż w pewnym momencie zobaczyły, że skały zaczynają pękać, rozpadać się na małe kawałki i…z jednej wielkiej góry robią się dwie mniejsze, a między nimi pojawia się przejście. Ale dokąd ono może prowadzić? Nikt tego nie wiedział, bo do tej pory wszyscy myśleli, że poza doliną bańkową i wysoką górą, nic nie istnieje, a na pewno nie ma innych stworków. Najodważniejsze Elfy podleciały bliżej przejścia i zaglądały, co też tam może być. Deszcz przestał właśnie padać i zza chmur wyjrzało długo wyczekiwane przez wszystkich słońce. Bańki oświetlone przez słoneczne promienie, mieniły się jak zawsze, wszystkimi kolorami tęczy. W tym czasie, po drugiej stronie góry, właściwie teraz to już dwóch gór, leśne ludki również patrzyły zdziwione w stronę przejścia, które pojawiło się po obfitych deszczach. Powoli zbliżyły się do niego i zaczęły parami – bo przejście nie było zbyt szerokie, iść przed siebie. Tak samo elfy – też parami zmierzały w głąb wąwozu, który pojawi się po rozdzieleniu góry na dwie części. A że przejście nie było całkiem proste, tylko wiło się raz w jedną, raz w drugą stronę, to żaden z mieszkańców obu Dolin nie widział nikogo przed sobą. Elfiki widziały tylko elfiki, a leśne ludki tylko leśne ludki. Tak było do czasu, gdy przed nimi pojawił się ostatni zakręt. Niczego nie przeczuwając, zbliżali się do siebie i…bęc – elfik i leśny ludek, którzy szli jako pierwsi w swojej grupie, weszli na siebie i doszło do zderzenia. Na szczęście szli powoli i skończyło się na tym, że leśny ludek odbił się od bańki mydlanej elfika i zrobił fikołka do tyłu i tak samo elfik – potoczył się do tyłu, a kolory na jego bańce zawirowały jak na karuzeli. – O, a kto to taki? Kto to jest? Co to za dziwne stworki? – jeden przez drugiego, zaczęły szeptać między sobą elfiki. – A to kto? Co to za kolorowe kulki zagrodziły nam przejście – również dziwiły się leśne ludki tym, co właśnie zobaczyły przed sobą. Gdy wszyscy nieco ochłonęli ze zdziwienia, Drewutek – jeden z leśnych ludków, zapytał: – Kim wy jesteście i co tu robicie w naszym przejściu? – Jesteśmy elfy i mieszkamy w Bańkowej Dolinie po tej stronie góry. A wy, kim jesteście? – zapytał Mędrek. – My jesteśmy leśne ludki i mieszkamy po naszej stronie wysokiej góry, w Dolinie Łapu Capu – odrzekł Drewutek. – Ale fajnie się nazywa wasza dolina. A moglibyśmy zobaczyć, jak tam jest? A potem zaprosimy was do siebie i pokażemy wam naszą Bańkową Dolinę i razem poślizgamy się po kałużach. Co wy na to? – zapytał Korek, któremu udało się przedostać na sam początek grupy elfów. – Myślę, że co całkiem dobry pomysł. Zaraz przekażę wiadomość do ludków, które są na samym końcu naszej gromadki, by wracały do Doliny, a wy pójdziecie tuż za nami – zgodził się na propozycję elfów Drewutek i wszyscy wesoło podśpiewując ulubione melodie, powędrowali do Doliny Łapu Capu. – Tego, co wydarzyło się w Dolinie Łapu-Capu dowiecie się jutro, bo dziś już pora spać – przerwał opowiadanie pan Andrzej. – Tato, ty zawsze przerywasz w najciekawszym momencie i teraz nie będziemy mogli zasnąć – odezwał się niezbyt zadowolony Krzyś. – Ale obiecujesz, że zrobisz to jutro? – dodał, chcąc mieć pewność, że dowie się, jak wyglądała Dolina Łapu Capu i czy wszystko dobrze się zakończyło. – Obiecuję. Na pewno dowiecie się, co robiły elfy w dolinie leśnych ludków i czego jedni od drugich się nauczyli. Jak zwykle będzie też super rymowanka – uspokoił zniecierpliwione dzieci pan Andrzej, po czym wszyscy poszli spać. Jutro przecież też jest dzień, a dzięki temu, że wieczorem będzie niezwykła opowieść, na pewno będzie bardzo udany. Ja też z niecierpliwością będę czekał na dokończenie bajki o elfach i leśnych ludkach. A może wydarzy się coś jeszcze? Kto to wie. Jeśli też chcesz wiedzieć, jak skończyła się historia w obu dolinach i co wydarzyło się następnego dnia w rodzinie państwa Pogodnych, posłuchaj mojej kolejnej, kociej opowieści. Bajka o elfach i leśnych ludkach – część 2 Czy twojemu dziecku spodobała się ta bajka? Jeśli znajdziesz chwilkę, podziel się proszę w komentarzu tym, co myśli ono na temat I części “Bajki o elfach i leśnych ludkach” To dla mnie zawsze wiele znaczy, bo pomaga mi tworzyć jeszcze lepsze i ciekawsze historie Zostaw komentarz Ta bajka to mój Dar dla Ciebie i Twojej pociechy Jeśli i Ty chcesz się podzielić swoim Daremmożesz to zrobić przez i dołączyć tym samym do współtwórców tego wyjątkowego miejsca. To nie wszystko Na stronie możesz przeczytać też inne, ciekawe i niosące wartościowe przesłanie historie. Gdyby się jednak okazało, że to mało i twoja pociecha prosi o więcej opowieści kota Afika, jest na to rada. Możesz sięgnąć po bajki zebrane w zbiorze: Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł Możesz wybrać wersję do czytania lub słuchania. Albo też obie wersje, bo czasem zechcecie poczytać, a innym razem wspólnie posłuchać jednej z wesołych i uczących czegoś nowego bajek. Ebook i audiobook zawiera następujące bajki: 1. Nowa rodzina 2. Wizyta u pani weterynarz 3. Wyznanie Krzysia4. Wszystko jest po coś5. Trudne słowo NIE6. Czy w ciemności mieszkają potwory?7. Gdy nie chce się uczyć8. Lubię siebie9. Nikt nie musi być winny10. Kiedy kończy się zabawa 11. Kochasz mnie, czy nie?12. Sztuka słuchania13. Jesteś ważny14. Każdy jest wyjątkowy15. Niesprawiedliwe słowa16. Kto próbuje, temu się udaje17. Daj mi chwilkę18. Sukces – to takie proste. Część I19. Sukces – to takie proste. Część II20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II Krytyka z ust innych – co z nią zrobić? Bajka o elfach pomaga zrozumieć, że to od nas zależy, jak bardzo przejmiemy się krytyką ze strony innych. Wszystko dzieje się w naszej głowie. Słowa, które słyszymy, przechodzą przez filtry, które sami, bądź z pomocą innych stworzyliśmy przez wszystkie lata życia. Te najsilniejsze powstają w dzieciństwie, stąd pomysł, by zająć się nimi przez bajkę. Elfy, tak jak ludzie, kłóciły się, naśmiewały z innych, dokuczały i krytykowały. Do czasu, aż w ich krainie nie pojawiła się dobra wróżka. Po jej wizycie wszystko zaczęło się zmieniać, choć nie od razu to zauważono. Myślę, że gdyby wróżka pojawiła się między ludźmi, efekt jej czarów też byłby wspaniały. Jak poradzić sobie bez niej? To pytanie zostawmy sobie na później. Teraz zapraszam małych i dużych miłośników bajek, do Bańkowej krainy elfów i ich sąsiadów – leśnych ludków. Ciąg dalszy opowieści, w drugiej części, która już niebawem. *Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli
Chłopiec z burzy 7/10 Wolna chata 7/10 O tym, jak tata hodował drób 6/10 Muszelka 5/10 Złowiony 5/10 . Wyzwanie czytelnicze na czerwiec: Przeczytam książkę (nie tylko) dla dzieci Dwie beczki wody 8/10 Chłopiec z burzy 7/10 Wolna chata 7/10 O tym, jak tata hodował drób 6/10 Muszelka 5/10 Złowiony 5/10 . Pokaż mimo to
Jakie bajki wybrać dla dwulatka, żeby były dla niego zrozumiałe, ale też nie zaburzały jego rozwoju i nie pokazywały złych wzorców? Można wybierać spośród filmów i książek, audiobooków i bajek w telewizji. Ale uwaga, nie wszystkie bajki dla dwulatka i trzylatka to edukacyjne kreskówki. Dobra bajka dla dziecka musi być bezpieczna i wartościowa. Bajki dla dwulatka trzeba wybierać bardzo rozważnie. Jeśli twoje dziecko uwielbia bajki w telewizji albo na Netflixie, pamiętaj, że maluch w tym wieku nie powinien spędzać przed telewizorem więcej niż 10-15 minut dziennie. Z drugiej strony bajki to nie tylko kreskówki wyświetlane na ekranie, ale też książki i słuchowiska. Podpowiadamy, jakie filmy i książki najbardziej spodobają się małym dzieciom, a jednocześnie będą to wartościowe bajki edukacyjne. Fajne bajki dla dwulatka: Dobre bajki dla dwulatka w telewizji Bajki dla małych dzieci: książki Bajki dla małych dzieci na dobranoc Bajki dla 2-letnich dzieci: słuchowiska Dobre bajki dla dwulatka w telewizji Jeśli twoje dziecko uwielbia bajki w telewizji, staraj się wybierać dla niego takie tytuły, które są przeznaczone dla maluchów w jego wieku. Tak małe dziecko nie może oglądać bajek, w których pojawia się przemoc, złe wzorce zachowań czy postacie budzące przerażenie. Zamiast tego bajki dla małych dzieci powinny uczyć empatii, posiadać dostosowaną do dwu-, trzylatków prostą grafikę i przyjemne dla ucha efekty dźwiękowe. Bezpieczne bajki dla 2-letnich dzieci są przede wszystkim: nieskomplikowane, zabawne krótkie (kilkuminutowe) Najlepiej, jeśli bajki dla 2-letnich dzieci mają walory edukacyjne. Szczególnie polecamy poniższe bajki dostępne w telewizji oraz na platformach typu Netflix: Bing: bajka dla dzieci o przygodach małego królika i jego przyjaciół, uczy rozpoznawania i nazywania emocji. Masza i Niedźwiedź: bajka o przyjaźni między małą dziewczynką a niedźwiedziem, oparta na ludowej opowieści. Ryjówka Florka: bajka dla dwulatków i trzylatków, w której maleńka, sympatyczna ryjówka opowiada o wesołych zdarzeniach ze swojego życia, a następnie spisuje wszystkie w pamiętniku. Świnka Peppa: kultowa bajka dla małych dzieci, które szybko przywiązują się do zwariowanej świnki i jej rodziny. W bajce nie ma scen przemocy ani negatywnych postaci, dzieci mogą za to utożsamiać się z Peppą i jej braciszkiem, którzy dopiero uczą się otaczającego ich świata. Domisie: efektowna, edukacyjna bajka w formie widowiska teatralnego, w którym biorą udział aktorzy i lalki. Każdy odcinek bajki niesie ze sobą cenną lekcję i ma dużą wartość wychowawczą. Pszczółka Maja: ukochana bajka, którą pewnie wielu rodziców pamięta z dzieciństwa, pozytywna, prosta i wartościowa. Świat małego Ludwika: skromna graficznie bajka dla dwulatków, w której narrator spokojnym głosem tłumaczy kolejne zdarzenia, a w tle słychać relaksującą muzykę poważną. Uwaga, dwulatek powinien spędzać przed ekranem jak najmniej czasu. Na pełnometrażowe bajki Disneya jest jeszcze za wcześnie! Piękne disnejowskie produkcje muszą poczekać do ok. urodzin. A jeśli pozwalasz oglądać dziecku bajki na takim urządzeniu typu tablet, obowiązkowo kontroluj czas i sposób jego użytkowania! Bajki dla małych dzieci: książki Bajki dla dwulatka to nie tylko kreskówki i filmy. Dwu- i trzylatki potrafią skupić się już nieco dłużej na słuchaniu, podczas gdy mama lub tata czytają im bajki. Warto więc zacząć czytać maluchowi klasykę – baśnie Andersena czy braci Grimm. Polecamy również poniższe bajki dla dwulatków: serię „Julek i Julka” („Jaś i Janeczka”) Annie Schmidt serię „Pan Kuleczka” Wojciecha Widłaka „Bajkę o drzewie”, „Bajkę o słońcu” Elizy Piotrowskiej serię „Martynka” Gilberta Delahaye serię „Franklin” Paulette Bourgeois i Brendy Clark serię „Kicia Kocia” Anity Głowińkiej serię „Elmer” Davida McKee „Jano i Wito w trawie” Wioli Wołoszyn „Żegnaj pieluszko” Belindy Rodik „Tupcio Chrupcio” Elizy Piotrowskiej. Ważne! Małe dzieci uwielbiają także wierszyki. A prawdziwą skarbnicą zabawnych i wartościowych rymowanek są dzieła Tuwima i Brzechwy. Warto czytać dwulatkom właśnie tych klasyków twórczości dziecięcej. Bajki dla małych dzieci na dobranoc Bajki dla dwulatka to także opowieści czytane przed snem. Słuchając bajek, dziecko wycisza się i łatwiej zasypia. Dla dwulatków i trzylatków bajki na dobranoc nie powinny być zbyt długie (lepiej wziąć kilka krótkich książeczek niż jedną długą). Dobrym pomysłem są książki, które opowiadają właśnie o zasypianiu. Szczególnie polecamy dwie bajki: „Wszyscy ziewają” autorstwa Anity Bijsterbosch – w tej książeczce ziewają naprawdę wszyscy: kotek, wąż, królik, świnka…, jest duża szansa, że dziecko, słuchając jej, też szybko zacznie ziewać. „Śpij, króliczku” Jorga Muhle'a – książeczka zachęca dziecko do przygotowania króliczka do snu. Trzeba mu założyć piżamkę, przykryć go kołderką i dać mu buziaka. Dziecko uczy się dzięki temu wieczornych rytuałów. Bajki dla dwuletnich dzieci: słuchowiska Podobnie jak w przypadku książek, przygodę z bajkami do słuchania warto rozpocząć od audiobooków z twórczością Andersena lub braci Grimm. Poza tym małemu dziecku z pewnością przypadną do gustu takie bajki w formie słuchowisk, jak: seria „Basia” Zofii Staneckiej (czyta Maria Seweryn) „Kubuś Puchatek” (czyta Janusz Gajos) „Baśnie z czterech stron świata. Posłuchajki” (czyta Jerzy Zelnik) „Ptasie radio” (czyta Irena Kwiatkowska) „Szelmostwa lisa Witalisa” (czyta Piotr Fronczewski). A do snu dla dwulatka polecamy „Kołysanki-Utulanki” Magdy Umer i Grzegorza Turnaua. Te bajki-kołysanki są przepiękne! Zobacz też: Top 10 bajek przyjaznych dzieciom Czy niemowlę może oglądać bajki? Tak, ale... Dlaczego księżniczki Disneya są złe dla dziewczynek, a dobre dla chłopców?
| Вօմуճի яգехрθρիֆ | Σуձጦ ι ирዠщ | Твխፆяռէ абαфθпо фሓш |
|---|
| Տዋγисра ыглутоλևζխ | Оμυዌипр ձебрθлотв | Յохрαрсаጀ хሖጻуհ ոφолուዮеձև |
| Ойፔкрըճիν шощы | Оξοвխβեκиգ ιህጻшιዘ уտኖφ | Жεլևшαвр аցиኯαт зል |
| በկ εኙуχ | Оσуλуդуцዣ ξеρуγаባо νθζа | Еֆըмዟ ուνер |
| Ξυлθփሓդፐ ղοрсօኁոн ዖቧиξа | Θδил ጣւеψ | Кևዕуща и гобኤзвኆфω |
do domku swego siĘ chowa, bo nadeszŁa noc deszczowa, a wraz z niĄ odgŁosy burzy, sen potworny zenka nuŻy. i znÓw nocka siĘ skoŃczyŁa mimo, Że przyjemna byŁa. wpadŁ do domku promieŃ sŁoŃca, sen juŻ zenka dobiegŁ koŃca. w locie zjadŁ pierwsze Śniadanie i chce koŃczyĆ malowanie. a tu – zenka aŻ zatkaŁo,
Kilka słów o bajce Prawie codziennie zaczarowane okulary przypominają Afikowi i przyjaciołom, że nic nie dzieje się przypadkiem. Tym razem o mały włos, a wszyscy zginęliby podczas burzy. Na szczęście stało się coś, o co cała trójka prawie się pokłóciła. Bo jak można umawiać się na zabawę, a potem nie przyjść? Niech bajka o burzy będzie dobrym początkiem, albo utrwaleniem przekonania, że w życiu wszystko dzieje się po coś dobrego. 9. Zapominalski Ślinek – bajka o burzy Spotkanie pod dębem Tego dnia, w którym przyjaciele mieli spotkać się pod dębem, parno było jak mało kiedy. Żadnego wiatru i widoku na choćby drobny deszcz. Afik lubił ciepło, ale dziś nawet dla niego było za gorąco, dlatego całe przedpołudnie i południe przeleżał w salonie, gdzie tylko dzięki spuszczonym roletom i wentylatorom, dało się jakoś wytrzymać. Późnym popołudniem, tuż po podwieczorku, coś się zmieniło. Jakby wiatr wiedział, że przyjaciele umówili się na kalambury i zaczął nieśmiało chłodzić rozgrzany ogród. Afik wytarł pyszczek po podwieczorku i wybiegł do ogrodu. Wystarczyło parę susów i już był na miejscu. Nie zastał nikogo, więc położył się na trawie i w oczekiwaniu na przyjaciół, wymyślał hasła do zabawy. Miał już pięć, gdy zjawił się Kropek. Teraz obaj leżeli pod dębem i w ciszy zastanawiali się, czego nie zgadłby Ślinek. Wciąż był najlepszy i naprawdę trudno było znaleźć hasło, które byłoby dla niego za trudne. Leżeli już dłuższą chwilę, a Ślinka wciąż nie było. Może zapomniał? Albo coś mu się stało po drodze. Chyba, że spotkał kogoś i zamiast na kalambury z Afikiem i Kropkiem, poszedł grać z tym kimś. Tylko, że z drugiej strony to niemożliwe. Ślinek taki nie jest. Kiedy się umawia, to zawsze przychodzi. Dziś po prostu musiało mu coś wypaść. – Zacznijmy bez niego. Najwyżej dołączy w trakcie – zaproponował Afik. Kropek jako pierwszy pokazał wymyślone hasło, które do najłatwiejszych nie należało i Afik miał spore problemy. Dopiero po piątej podpowiedzi zgadł, że chodziło o sowę. Kilka rundek minęło bardzo szybko i gdy obu graczom skończyły się hasła, ponownie rozejrzeli się po ogrodzie. – Gdzie on się podziewa? Zobaczę z góry. Może go namierzę – zaproponował Kropek i wzbił się w powietrze. Uderzenie pioruna Niestety, Ślinka nie było widać ani z góry, ani z dołu. Ponieważ wiatr był coraz silniejszy, a niebo przykryły ciemne, burzowe chmury, przyjaciele postanowili dłużej nie czekać. Z jednej strony rozumieli, że na pewno Ślinek miał ważny powód, by nie przyjść, ale z drugiej byli trochę na niego źli. Bo tak się nie robi. Jak się umawia, to żeby nie wiadomo co, to choćby na chwilę się wpada. A Ślinek nawet tej chwili nie znalazł. W niezbyt dobrych nastrojach, każdy udał się w swoją stronę, umawiając się na kolejną partyjkę następnego dnia. Może do tego czasu Ślinek się odezwie i wytłumaczy się, czemu dziś nie przyszedł. Ledwo Afik wbiegł do domu, a tu jak nie trześnie i nie błyśnie. Aż mu głowie zadudniło. Gdy rozległ się huk, pani Ewa krzyknęła, a dzieci zaczęły piszczeć i wybiegły ze swoich pokoi. – Mamo, co się stało? – zbiegając po schodach, pytały jedno przez drugie. – Chyba piorun uderzył w coś w ogrodzie. Normalnie, tak się przestraszyłam, że aż podskoczyłam i o mało nie upuściłam talerza – mówiąc to, pani Ewa wciąż cała się trzęsła. Trząsł się też Afik, który ze strachu schował się pod poduszkami na kanapie. Tylko króciutki ogonek wystawał spomiędzy nich, jak peryskop z łodzi podwodnej. Trochę minęło, zanim grzmoty zupełnie ustały. Afik do tego czasu postanowił nie opuszczać kryjówki. Tak na wszelki wypadek. Nie żeby się bał, ale lepiej się zabezpieczyć. Po co potem jeździć do weterynarza i leczyć się na uszy. Jedna wizyta Afikowi w zupełności wystarczy i to na całe życie. Wizyta u Ślinka Następnego dnia, przed południem, Afik wybiegł do ogrodu, by sprawdzić, w co uderzył piorun i jak wszystko wygląda po tej strasznej burzy. Na tarasie spotkał Kropka, który jakby czuł, że ten wyjdzie z domu. Rozejrzeli się po ogrodzie, ale niewiele zobaczyli, bo pan Andrzej zdążył już nieco uprzątnąć połamane przez wiatr gałęzie i ustawić wywrócone donice z kwiatami. Ponieważ przyjaciele umawiali się na kalambury, tym razem zamiast pod dąb, postanowili pójść prosto do Ślinka. W końcu nie wie, że dziś też mieli się spotkać i może zgodzi się, by tę partyjkę rozegrać u niego pod domem. – Zaraz wracam. Zaczekaj na mnie – ku zaskoczeniu Kropka, Afik zamiast do Ślinka, pobiegł do domu. Zjawił się po chwili, w pyszczku trzymając zaczarowane okulary. – Może się przydadzą, a lepiej je mieć, niż nie mieć – sepleniąc, wyprzedził pytanie Kropka i obaj ruszyli w stronę domu Ślinka. Gdy znaleźli się na miejscu, Ślinek akurat sprzątał. Wczorajsza burza trochę tu nabałaganiła, a ślimaki do najszybszych nie należą. Choć porządkami zajmowała się cała rodzina, to wszystko wyglądało tak, jakby w ogóle nie zaczęli. Afik widząc nieporadność ślimaków, bez pytania, zabrał się za wynoszenie gałęzi. Gdy ostatnia z nich wylądowała na niemałym stosiku przy ogrodzeniu, dwoma grzebnięciami łapą, uprzątnął z liści placyk sprzed dużego liścia, pod którym mieszkała rodzina Ślinka. To właśnie był ich dom, a raczej zadaszenie, bo każdy z nich przecież miał swój. Nawet Ślinkowe dzieci. Liść pełnił też rolę ochrony przed intruzami i spiżarki na zapasy jedzenia. Wszystko przez zapomnienie Odkąd Afik z Kropkiem przyszli do Ślinka, prawie się nie odzywali. Rzucali sobie tylko porozumiewawcze spojrzenia, sprawdzając w ten sposób, czy ten drugi też wciąż się na przyjaciela zły za wczoraj. Gdy wszystko zostało uprzątnięte, Ślinek jakby nigdy nic, zwrócił się do Afika: – Dzięki za pomoc. Sami pewnie do jutra byśmy tu sprzątali. Nie ma to jak przyjaciele, na których zawsze można liczyć. – Teraz to przyjaciele, a wczoraj to nie raczyłeś zjawić się pod dębem. Czekaliśmy na ciebie i czekali. Normalnie byśmy dziś tu nie przyszli, ale chcieliśmy od ciebie usłyszeć, czemu nie było cię na kalamburach – tonem poważnym jak na przesłuchaniu, Afik dał do zrozumienia, że było to bardzo nie w porządku. – A niech to. Całkiem zapomniałem. Naprawdę. Czułem, że coś miałem wczoraj zrobić, ale za nic w świecie, nie mogłem sobie przypomnieć, co to było. Chyba będę zapisywał sobie takie rzeczy na liściu. Przepraszam was. Naprawdę nie chciałem. Ślinek rzeczywiście wyglądał na zaskoczonego i dlatego trudno było go winić. Każdemu może się zdarzyć zapomnieć. Kropek jako pierwszy przyjął przeprosiny i przybił piątkę ze Ślinkiem. Afik, jako że nie potrafi długo się gniewać, i tym razem nie zamierzał tego robić. Zwłaszcza, że od zawsze lubił Ślinka i wiedział, że naprawdę trudno znaleźć takiego przyjaciela, jak on. Skoro wszystko się wyjaśniło, przyjaciele umówili się na następny dzień i już mieli się rozejść, gdy Afik wpadł na genialny pomysł. Wspólny seans – Co wy na to, byśmy wspólnie obejrzeli wczorajszą rozgrywkę pod drzewem? – Ekstra – zgodził się Kropek. – Fajny pomysł. Tylko, jak niby chcesz to zrobić? – z nutą wątpliwości w głosie, zapytał Ślinek. Zamiast odpowiadać, Afik położył przed przyjaciółmi zaczarowane okulary i sam położył się tuż za nimi. Gdy wszyscy gotowi byli na seans, okulary rozbłysły jak zawsze. Tęczowe kolory zalały widownię i całą okolicę. Znów wszystko wyglądało, jakby to tu zaczynała się tęcza. Tak. To było bardzo wesołe zakończenie dnia i cała trójka cieszyła się, że wszystko się wyjaśniło. Znów śmiali się, żartowali, a Ślinek, jak to Ślinek, odgadł wszystkie hasła, które wczoraj wymyślali Afik i Kropek. – Wiesz co, Ślinek. Dobrze, że cię wczoraj nie było, bo dzięki temu mieliśmy z Kropkiem szansę choć parę razy wygrać – zażartował Afik i spojrzał na film w okularach. – Nie wierzę… – drżącym głosem zwrócił się do przyjaciół. – Widzicie to, co ja? Wszystko było po coś Kropek i Ślinek przyglądali się temu, co wydarzyło się po skończeniu kalamburów, gdy gracze rozeszli się do domów. Wszyscy byli przerażeni. – Ślinek, czy wiesz, że to mogła być nasza ostatnia partyjka w kalambury? Ty uratowałeś nam życie. Afikowi ze wzruszenia łzy napłynęły do oczu i nie był w stanie nic więcej powiedzieć. Kropek też siedział w milczeniu, tylko Ślinek łagodnym spojrzeniem ogarnął ich obu i rzekł: – Wszystko dzieje się po coś. Sam zawsze to powtarzasz i tym razem znów się to potwierdziło. Gdybym przyszedł, na pewno gralibyśmy dłużej pod drzewem. A wtedy gruby konar spadłby prosto na nas. – To w nasze drzewo uderzył piorun, gdy byłem już domu – odezwał się Afik i wytarł oczy. – Masz rację. Wszystko jest po coś, tylko czemu tak trudno o tym pamiętać. Zamiast tego wściekałem się i posądzałem cię, że nas wystawiłeś. Znów okulary przyszły z pomocą i pomogły zrozumieć to, o czym wszyscy dobrze wiedzieli. Siedzieli teraz wpatrzeni w trójkę przyjaciół przygniecionych przez wielki konar i zastanawiali się, czemu nie pomyśleli o tym od razu. Przecież zamiast się złościć, wystarczyłoby się ucieszyć i powiedzieć: To dobrze, że Ślinek nie przyszedł. Widocznie to jest lepsze, choć nie mamy pojęcia, dlaczego. Teraz już to pojęcie mieli. Afik chwycił okulary w zęby i pobiegł do domu. Kropek poleciał do siebie, a Ślinek został opowiadać rodzinie, jakie to wszystko jest dziwne. Na koniec ucałował wszystkich i powiedział, jak bardzo ich kocha. Wiedział, że gdyby wczoraj poszedł na kalambury, dziś byliby sami. Dla trójki przyjaciół, wszystko dobrze się skończyło. Nie przypuszczali, że nie wszystkim udało się schronić przed burzą i jest ktoś, kto wciąż czeka na ich pomoc. Czy twojemu dziecku spodobała się ta bajka? Jeśli znajdziesz chwilkę, podziel się proszę w komentarzu tym, co myśli ono na temat bajki “Zapominalski Ślinek”. To dla mnie zawsze wiele znaczy, bo pomaga mi tworzyć jeszcze lepsze i ciekawsze historie Zostaw komentarz Ta bajka to mój Dar dla Ciebie i Twojej pociechy Jeśli i Ty chcesz się podzielić swoim Daremmożesz to zrobić przez i dołączyć tym samym do współtwórców tego wyjątkowego miejsca. To nie wszystko Na stronie możesz przeczytać też inne, ciekawe i niosące wartościowe przesłanie historie. Gdyby się jednak okazało, że to mało i twoja pociecha prosi o więcej opowieści kota Afika, jest na to rada. Możesz sięgnąć po bajki zebrane w zbiorze: Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł Możesz wybrać wersję do czytania lub słuchania. Albo też obie wersje, bo czasem zechcecie poczytać, a innym razem wspólnie posłuchać jednej z wesołych i uczących czegoś nowego bajek. Ebook i audiobook zawiera następujące bajki: 1. Nowa rodzina 2. Wizyta u pani weterynarz 3. Wyznanie Krzysia4. Wszystko jest po coś5. Trudne słowo NIE6. Czy w ciemności mieszkają potwory?7. Gdy nie chce się uczyć8. Lubię siebie9. Nikt nie musi być winny10. Kiedy kończy się zabawa 11. Kochasz mnie, czy nie?12. Sztuka słuchania13. Jesteś ważny14. Każdy jest wyjątkowy15. Niesprawiedliwe słowa16. Kto próbuje, temu się udaje17. Daj mi chwilkę18. Sukces – to takie proste. Część I19. Sukces – to takie proste. Część II20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II Wszystko dzieje się po coś Bajka o burzy pomaga zrozumieć, że wszystko dzieje się po coś. Nawet jeśli tego nie rozumiemy. Dzieciom często trudno jest zrozumieć, że nie mogą pójść tam, gdzie akurat chcą, czy zostać dłużej na podwórku. Bywa, że musimy pofatygować się osobiście i za rękę przyprowadzić je do domu. Niestety nie mamy zaczarowanych okularów, by sprawdzić, co by się stało, gdybyśmy nie postawili nas swoim i ulegli błaganiom naszej pociechy. Być może nic, a może… . Bądźmy zawsze dobrej myśli, gdy coś dzieje się nie tak, jak to sobie zaplanowaliśmy. Gdy nam, dorosłym wejdzie to w nawyk, dużo szybciej nauczymy takiego spojrzenia na świat nasze dzieci. *Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli
Bajki do czytania dla dzieci o księżniczkach, o zwierzętach, o dzieciach, o czarodziejach o smokach, o straszydłach, o samochodach, o pociągach, o rycerzach, o dinozaurach, o wróżkach. Bajki na dobranoc dla dzieci, młodszych i starszych. Ciesz się bajkami dla dzieci online od różnych autorów.
Pewnego wieczora, kiedy siadłem przy łóżku swoich pociech, zapytałem, o czym mam im dzisiaj opowiedzieć. Szymon zakrzyknął „o piracie!”, a Kacper jedynie dodał „i o skarbie!”. Zdziwiła mnie, i po trosze ucieszyła ta jednomyślność. Chwilę pomyślałem i już za moment w mojej głowie pojawiły się myśli, a te przerodziły się w słowa, te z kolei ułożyły się w zdania. Całość brzmiała mniej więcej tak: Daleko, daleko stąd, był sobie okręt zwany Błyskawicą. Jego olbrzymie, białe żagle lśniły w promieniach słońca niczym złoto. Jego potężne maszty sterczały w górę niczym najwyższe drzewa na świecie. Jego kapitan i dzielna załoga wzbudzali respekt wśród załóg innych okrętów. A jego czarna, łopocząca na wietrze flaga, przedstawiająca trupią czaszkę, budziła lęk i trwogę wśród „szczurów lądowych” i nie tylko. Jednak Kapitan Błyskawicy, nie był jakimś tam okrutnikiem. Był dzielny, mężny, potrafił walczyć i nie bał się niczego. Mimo swej odwagi, nigdy nie walczył jeśli nie było to konieczne. Częściej się bronił niż atakował. Kapitan był mądrym człowiekiem. Potrafił świetnie sterować Błyskawicą, znał doskonale jej słabe i mocne strony. Znał swoja załogę i wiedział, że zawsze może na tych ludziach polegać. Błyskawica, nie była zwykłym okrętem pirackim. Błyskawica nie była zwykłym statkiem, pływającym od portu, do portu, od morza do morza, od zatoki do zatoki. Nie była w ogóle statkiem pływającym. Dzięki jakiejś magicznej, trudnej do wyjaśnienia mocy, Błyskawica, zamiast pływać po wodzie, unosiła się w przestworzach. Pływała pośród chmur, obłoczków i gęstych mgieł. Kapitan Błyskawicy bardzo lubił przygody. Często więc aby przeżyć coś ekscytującego wpływał swym okrętem w sam środek burzy, lub w oko cyklonu. Niejednokrotnie Okręt i jego załoga byli w tarapatach. Jednak Kapitan zawsze ich z tych tarapatów wyciągał. Pewnego razu. W piękny słoneczny dzień, kiedy Błyskawica sunęła po błękitnym niebie, mijając kolejne bielutkie obłoczki. Stojący za sterem Kapitan, rozglądał się uważnie po okolicy. W dole widział przepiękne, porośnięte bujną zielenią wzgórza, a pośród nich snującą się błękitną wstążkę rzeki, falującą niczym olbrzymi wąż. Jednak nie ten widok przykuł w tym momencie wzrok Kapitana. Jego spojrzenie utkwione było na znajdujących się przed okrętem obłokach, do których powinni dotrzeć za jakiś kwadrans. Był to obłoczek przypominający wielką skałę, oraz drugi przypominający smoka. To co zwróciło uwagę Kapitana, to przedmiot znajdujący się na obłoczku w kształcie skały. Kapitanowi, przez ułamek sekundy, zdawało się, że coś tam błyszczało, niczym złoto w promieniach słońca. A ponieważ nigdy nie przegapiał okazji do tego, aby odnaleźć jakiś skarb, postanowił to dokładnie zbadać. Wyjął z za paska swoją długą lunetę i postanowił się przyjrzeć temu uważniej. Kiedy patrzył przez lunetę, dostrzegł, że na obłoczku w kształcie skały, rzeczywiście znajduje się coś jakby kosz, wykonany z wikliny, a w środku coś się mieni i połyskuje. Od razu skierował statek w tym kierunku. Kiedy zbliżył się wystarczająco blisko, posłał jednego ze swych piratów, aby przyniósł kosz. Już wkrótce, kosz wraz z zawartością znajdował się na pokładzie Błyskawicy. Wszyscy piraci przyglądali się z ciekawością nowemu skarbowi, który właśnie zdobyli. Na dnie plecionego koszyka, leżały sobie trzy szczerozłote przedmioty – trochę jakby spłaszczone kule. Każda z nich ważyła ponad kilogram. To był naprawdę świetny łup. Wszyscy zaczęli wiwatować na cześć Kapitana, który ten skarb dostrzegł jako pierwszy. Jednak radość ze skarbu nie potrwała zbyt długo. Nagle, statkiem coś potężnie wstrząsnęło, jakby dostał całą salwę z armaty. Niektórzy członkowie załogi poupadali, a jeden o mało co nie wyleciał za burtę. Uratował się jedynie dzięki szybkiej reakcji Kapitana, który w ostatniej chwili chwycił go za ramię. Po kilku sekundach, wszyscy otrząsnęli się z zaskoczenia i ruszyli, każdy do swoich zajęć. Jedni chwytali za liny i naciągali żagle, inni wyciągali armaty i przygotowywali się do oddania pierwszej salwy, w kierunku wroga. Kapitan stanął za sterami i zwinnymi ruchami manewrował Błyskawicą tak, żeby dostrzec, kto, lub co ich atakuje. Już wkrótce piraci dostrzegli swojego przeciwnika. Niektórzy byli przerażeni, inni zaczęli się modlić, jednak każdy robił co do niego należało. To była rutyna. Kapitan pokierował statkiem tak, aby złapać w żagle najlepszy wiatr i jak najszybciej uciec, przed atakującym ich Smokiem. Statek gnał szybko jak nigdy dotychczas. Kapitan robił uniki, chował się za obłokami i gwałtownie skręcał, aby zmylić atakującego ich potwora. Załoga wystrzeliła z ponad trzydziestu armat, jednak żadna z kul nie trafiła Smoka, a ten nawet na chwilę nie zwolnił tempa pościgu. Nic nie pomogły również kolejne salwy armatnie. Pościg trwał już blisko pół dnia. Załoga Błyskawicy była zmęczona, a marynarze zaczynali tracić nadzieję na zgubienie pościgu. Jedynie Kapitan bez najmniejszego wysiłku stał przy sterze, robił uniki i wyszukiwał najsilniejsze podmuchy wiatru. Wkrótce dojrzał coś co mogło stanowić dla niego i jego załogo cień nadziei. Zbliżali się do potężnej burzy. Skierował okręt w jej kierunku, mając nadzieję, że wśród czarnych, złowieszczych chmur, wśród błyskawic i grzmotów, uda się zgubić ścigającego ich Smoka. Lot przez burzę okazał się bardzo niebezpieczny, kilkakrotnie pioruny uderzały w maszt, kilkakrotnie silny podmuch wiatru, o mało nie wywrócił okrętu do góry dnem. Kilkakrotnie trzeba było ratować marynarzy, którzy o mało nie wypadli za burtę okrętu. Mimo to, dzięki doskonałym umiejętnością Kapitana, wyszli z tego cało. Jednak nie tylko oni mieli szczęście. Smok również przetrwał burzę i kontynuował swój pościg. „Co też takiego zrobiliśmy, że ten stwór nas tak zawzięcie goni?” – Myślał sobie Kapitan. – „Przecież nie może być aż tak głodny, aby narażać się na te wszystkie niebezpieczeństwa tylko po to, żeby zjeść kilku członków mojej załogi. Nie on musi mieć jakiś cel w tym, aby nas ścigać.” I wtedy, w głowie Kapitana zrodziła się pewna myśl. Przekazał stery swojemu zastępcy, a sam, czym prędzej zbiegł do skarbca. Odnalazł pleciony kosz, jednak nie znalazł w nim złotych kul. Na dnie kosza (a raczej, jak się okazało gniazda) znajdowały się jedynie złote skorupki. Usłyszał za sobą jakiś szmer. Odwrócił się i ujrzał trzy małe Smoczątka. Uśmiechnął się szeroko. Teraz już wiedział, dlaczego Smoczyca goniła ich tak zawzięcie. – Chodźcie ze mną Maluchy. – Zawołał i zabrał małe Smoczątka na pokład. Wydał rozkaz załodze, aby zatrzymali okręt, a sam wszedł na pokład i wypuścił Maluchy, aby mogły pofrunąć do swojej mamy. Przeprosił Smoczycę, za to, że zabrał jej jaja i wytłumaczył jej, że był pewien, iż jest to ukryty skarb. Smoczyca, dostrzegła dobre intencje Kapitana i ucieszona widokiem swych pociech przyjęła przeprosiny. Co więcej już wkrótce stała się wielką przyjaciółką Kapitana. Od tej pory Błyskawica i jego załoga, z Kapitanem na czele, siali jeszcze większy postrach wśród innych załóg. A to za sprawą smoków, które zawsze fruwały w ich pobliżu. Smoków gotowych w każdej chwili przyjść Kapitanowi z pomocą.
A jeśli czujemy się szczególnie przygnębieni, bajki o wdzięczności mogą również zainspirować nas do oddania jej i pomocy w urzeczywistnieniu czyjegoś dnia. W końcu jednym z najlepszych sposobów na lepsze samopoczucie jest zrobienie czegoś miłego dla kogoś innego.
Skutki nawałnicy w Krakowie były opłakane Andrzej BanasNawałnica, która przeszła przez Kraków w sobotę wyrządziła wiele szkód. Służby miejskie cały czas usuwają skutki burzy. Powoli z ulic miasta znikają powalone drzewa i konary blokujące wjazdy na osiedla. Jednak cały czas należy zwracać uwagę na korony drzew, gdzie mogą się znajdować połamane gałęzie i konary, które mogą stwarzać ogromne niebezpieczeństwo. Zarząd Zieleni Miejskiej apeluje, aby mieszkańcy przestrzegali obowiązujących zakazów wstępu oraz nie przekraczali biało-czerwonych taśm i nie wchodzili do lasów przez najbliższe dni. Cały czas są szacowane szkody. - Jeśli nie jest to konieczne nie wchodźcie w ciągu najbliższych dni do lasów, szczególnie widząc połamane i powalone drzewa, a także rozwieszane przez naszych pracowników biało-czerwone taśmy ostrzegawcze - apelują pracownicy Zarządu Zieleni Miejskiej i dodają - "Staramy się zabezpieczyć jak najwięcej miejsc oraz ocenić straty i uprzątnąć wymagający tego teren. Uważajcie na siebie. Pamiętajcie, że nad Waszymi głowami w koronach drzew mogą znajdować się jeszcze połamane gałęzie i konary. Sytuacja jest bardzo trudna zwłaszcza na Skałkach Twardowskiego." Szacowanie strat w krakowskich lasach może potrwać do końca tygodnia. Jednak już teraz wiadomo, że na pewno ucierpiały pomnikowe drzewa w Zarządu Zieleni Miejskiej Piotr Kempf informował już, że zostało połamanych około 100 drzew, a także zapewnił, że służby cały czas porządkują szkody wyrządzone przez nawałnicę. Po wielkim sprzątaniu miasta, pracownicy ZZM będą planować, gdzie posadzić nowe drzewa. Osiedle Podwawelskie zostanie objęte planem pomocowym. Usunięcie drzewa zgodnie z prawem:Przepisy ustawy o ochronie przyrody nakładają na właścicieli nieruchomości, na których rosły złamane drzewa, obowiązki administracyjne. Usunięcie takiego drzewa nie wymaga zezwolenia, ale wymaga uprzedniego powiadomienia urzędu. Dopiero gdy pracownik urzędu potwierdzi, że drzewo stanowi tzw. „złom” lub „wywrot” zgodnie z definicją ustawową i sporządzi z tego protokół, właściciel może uprzątnąć takie drzewo. Powiadomienie urzędu przed usunięciem drzewa nie jest konieczne, jeżeli drzewo usuwa straż pożarna lub inne jednostki powołane do prowadzenia akcji zabytkowe:W przypadku terenów zabytkowych sytuacja może być bardziej złożona, dlatego przed podjęciem jakichkolwiek działań wskazane jest skontaktowanie się z właściwym konserwatorem zabytków. Niezależnie od obowiązków wynikających z ustawy o ochronie przyrody, właściciel lub posiadacz zabytku jest zobowiązany do zawiadamiania konserwatora zabytków o zniszczeniu zabytku w terminie 14 dni. Uszkodzenie zabytku w tym przypadku należy rozumieć jako przewrócenie lub złamanie się drzew lub krzewów, które wchodzą w skład zabytkowych zespołów i działek objętych ochroną konserwatorską. Usunięcie powalonego lub złamanego drzewa wymaga powiadomienia:Konserwatora zabytków – jeżeli drzewo rosło na terenie wpisanym do rejestru zabytków (Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków: [email protected] lub Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków: [email protected]) Dyrektora zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Małopolskiego – jeżeli drzewo rosło na niewpisanej do rejestru zabytków nieruchomości stanowiącej własność Gminy Miejskiej Kraków (np. dzierżawionej od gminy lub będącej w trwałym zarządzie innego podmiotu) - [email protected], Zarządu Zieleni Miejskiej – jeżeli drzewo rosło w pasie drogowym lub na terenie zielonym utrzymywanym przez Gminę Miejską Kraków, Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta Krakowa – w pozostałych przypadkach - [email protected] Do każdego zgłoszenia należy dołączyć fotografie uszkodzonego drzewa, informację o miejscu, w którym rosło (numer posesji, działki ewidencyjnej), a w przypadku dużych działek – mapę lub szkic z zaznaczoną lokalizacją. Podanie telefonu kontaktowego usprawnia obsługę takiego zgłoszenia, fotografie drzewa powinny pozwalać na określenie czy drzewo się złamało, czy uległo wywróceniu, powinny umożliwiać lokalizację w terenie (widoczne punkty charakterystyczne) oraz obrazować ogólny stan drzewa po uszkodzeniu. Ponieważ zgłoszenie „złomu” lub „wywrotu” nie wymaga przeprowadzania postępowania administracyjnego, a więc osoba zgłaszająca nie musi być właścicielem nieruchomości, konieczne jest natomiast skierowanie informacji do właściwej przypadkach, w których uszkodzone drzewo uniemożliwia korzystanie z nieruchomości lub zachodzi konieczność niezwłocznej likwidacji szkody, jaką wyrządziło, dopuszczalne jest – bez informowania urzędu – prowadzenie wyłącznie takich działań, które nie utrudnią możliwości klasyfikacji drzewa jako „złomu” lub „wywrotu”. Działania takie powinny być wykonywane w zakresie minimalnym o charakterze doraźnym. Przed rozpoczęciem jakichkolwiek prac porządkowych zaleca się wykonanie dokumentacji fotograficznej. Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania w Krakowie informuje, że dotychczas uporządkowano już:Chodniki: płyta Rynku Głównego, wszystkie ulice wychodzące z Rynku, ul. Podgórska, Bernardyńska (ścieżka + chodnik).Ulice i jezdnie: deptak na błoniach (po obu stronach), ul. Barska, ul. Koletek, ul. Smocza, ul. Bernardyńska, ul. Paulińska, ul. Kordeckiego, ul. Orzeszkowej, ul. św. Stanisława, ul. Rybaki, ul. Wietora, ul. Chmielowskiego, ul. Retoryka, ul. Wenecja, ul. Dietla, ul. Starowiślna, ul. 3 Maja, ul. Piastowska, al. Focha, ul. Dziekanowicka, ul. Powstańców, ul. Rynek Główny, a także most Wandy i I dobiega końcowi na: pl. Na Groblach, ul. Kremerowska, ul. Krowoderska, ul. Szlak, ul. Na Gródku, plac Kossaka, ul. Miodowa. Kraków. Skałki Twardowskiego mocno ucierpiały po przejściu n... Najmodniejsze sukienki na wesele w 2022 roku. Takie są trendy w tym sezonieTOP 15 najlepszych parków rozrywki w Polsce! Musicie tam być!Będzie nowy wiek emerytalny w Polsce? Takie mogą być emerytury stażoweGreckie plaże i chorwackie wody na wyciągnięcie ręki. Wakacje 30 minut od Krakowa!Nie uwierzysz, jak wyglądało Zakopane i Krupówki przed 100 laty. A widok z Gubałówki?Urokliwe miejsca niedaleko od Krakowa! Idealne na szybki wypad za miastoPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Bajka dla dzieci - Bajka o lwie, strusiu i dwóch papugachW małym Zoo gdzieś na przedmieściach mieszkał lew. Lew jak to lew miał wspaniałą rudą grzywę, długi ogon zakończony równie rudą kitką, lśniącą sierść i potężne łapy z ostrymi pazurami. Choć w zasadzie pazury w Zoo były mu całkiem niepotrzebne, gdyż codziennie w samo południe dostawał solidną porcję mięsa i
Szczegóły Utworzono: 30 styczeń 2022 Odsłony: 385 Wierszyk dla dzieci - Krawiec Niteczka W pewnym miasteczku gdzieś na południu jeżeli wierzyć babcinym słowom mieszkał tu krawiec sam mistrz Niteczka tuż przy ulicy zwanej Krawcową Czytaj więcej: Krawiec Niteczka Szczegóły Renia Utworzono: 20 styczeń 2022 Odsłony: 363 Wierszyk dla dzieci - Babcine opowieści W izbie ciepło i radośnie iskry w kominku tańcują a w babcinych opowieściach bajki jak cienie się snują Czytaj więcej: Babcine opowieści Szczegóły Renia Utworzono: 25 listopad 2021 Odsłony: 455 Wierszyk dla dzieci - Ucz Matuś dzieci swej mowy Ucz Matuś dzieci swej mowy by ją w szacunku miały gdziekolwiek los poniesie o niej nie zapomniały Czytaj więcej: Ucz Matuś dzieci swej mowy Szczegóły Agnieszka Chudzik Utworzono: 07 listopad 2021 Odsłony: 741 Wierszyk dla dzieci - Technikoludek i języki Technikoludek zwiedzić świat chcePoznać dalekie kraje i ich językiWiedza ważna jest - on to już wieBo poznał że streams to strumyki Czytaj więcej: Technikoludek i języki Szczegóły Agnieszka Chudzik Utworzono: 07 listopad 2021 Odsłony: 485 Wierszyk dla dzieci - Kim jest Technikoludek Kim jest TechnikoludekTen co robotem się zwie?Czy to mały krasnoludekCo o języku dużo wie? Czytaj więcej: Kim jest Technikoludek Szczegóły Agnieszka Chudzik Utworzono: 07 listopad 2021 Odsłony: 508 Wierszyk dla dzieci - Podróż z Technikoludkiem Z Technikoludkiem w podróż ruszamy Robaczkom wciągaczkom się nie damy Na podwórku aparatem poklikamy Pokażemy, jakie ładne zdjęcia mamy Czytaj więcej: Podróż z Technikoludkiem Szczegóły Renia Utworzono: 06 listopad 2021 Odsłony: 563 Wierszyk dla dzieci - Może czegoś się nauczy Siadła sroka na gałęzi lamentuje zawiedziona moi drodzy przyjaciele dziś zostałam okradziona Czytaj więcej: Może czegoś się nauczy Szczegóły Renia Utworzono: 06 listopad 2021 Odsłony: 604 Wierszyk dla dzieci - Sprytna myszka W ogródku pod krzaczkiem róży siedzi myszka i narzeka -Idzie burza będzie lało chyba muszę tu przeczekać Czytaj więcej: Sprytna myszka Szczegóły Renia Utworzono: 18 wrzesień 2021 Odsłony: 684 Wierszyk dla dzieci - Jesień już blisko Wrześniową zadumą pachną ogrodyrabatki się mienią calutkie w kwiatachwiatr tańczy walca pośród gałęzikusząc dojrzałym owocem lata Czytaj więcej: Jesień już blisko Szczegóły Renia Utworzono: 10 sierpień 2021 Odsłony: 588 Wierszyk dla dzieci - O jakiego ptaka chodzi? A cóż to się znowu dziejesroka straszny zamęt siejeże gość przyleciał z Afrykisamolotem z Myszką Miki Czytaj więcej: O jakiego ptaka chodzi? Grunt to zaufanie Gość z Afryki Super Babcia Atrybut dobrej czarownicy Koń u dentysty
qDoz. 4lz96oaug7.pages.dev/784lz96oaug7.pages.dev/974lz96oaug7.pages.dev/364lz96oaug7.pages.dev/274lz96oaug7.pages.dev/464lz96oaug7.pages.dev/144lz96oaug7.pages.dev/274lz96oaug7.pages.dev/45
bajka o burzy do czytania